Od ostatniego dobrego dnia rowerowego minął miesiąc. Kolejne weekendy, w które nie mogłem znaleźć czasu, powodowały narastanie we mnie frustracji. Na szczęście w ostatnią niedzielę udało się wygospodarować kilka godzin i razem z niezawodnymi Belem i Rikiem odpaliliśmy szosówki.

Rzadko zwiedzamy tereny położone na wschód i zachód od stolicy – częściej penetrujemy linię północ-południe. Postanowiliśmy zmienić ten stan rzeczy i pojechaliśmy pociągiem Kolei Mazowieckich do Sochaczewa. Zaledwie godzinna podróż otworzyła przed nami wspaniałą możliwość jazdy po pustych i całkiem przyzwoitych asfaltach z dala od miasta. Zaliczyliśmy po drodze Kampinos i naszą ulubioną drogę przez Krogulec, Wiersze i Truskawkę. Po drodze mijało nas naprawdę wielu kolarzy – szosa z roku na rok przyciąga coraz więcej ludzi.

Rik nie byłby sobą, gdyby nie zaprezentował nowego elementu odzieżowego. Tym razem od słońca chroniła go czapka FDJ, a na dłoniach miał rękawiczki sygnowane logotypem tej samej drużyny. Wszystko w bieli, czyli +10 do lansu. I jeszcze nowa biała owijka, którą zafundował sobie w serwisie u Marcina Lirskiego. Wycieczkę zakończyliśmy pizzą i małym piwem w restauracji Trattoria na Bielanach i w ten sposób powinny się kończyć wszystkie nasze wypady. Rower to jest świat!

Postój w Kampinosie
Postój w Kampinosie

Rik i Belo w KampinosieRik i Belo w Kampinosie
Na wspaniałej drodze Krogulec – Wiersze – Truskawka

Selfie
Selfie