Nocleg na działce nad Zalewem Zegrzyńskim w środku tygodnia to fantastyczna propozycja. Szczególnie jeśli jest lato i pogoda nie sprzyja siedzeniu w mieszkaniu. Nie mogliśmy odpowiedzieć Pauli i Szymkowi na zaproszenie inaczej niż „oczywiście, że będziemy”. W środę po pracy wskoczyłem na rower i razem z gospodarzem domu nad zalewem pomknęliśmy na północ.

Na działkę do naszych znajomych jest 40 km dłuższą trasą i taką właśnie wybraliśmy. Przyjemnie jechało się dopiero w drugiej części dystansu, gdy uciekliśmy za Jabłonną z głównej szosy. Mieliśmy całkiem dobre tempo, bo wliczając krótki postój, światła i odcinek trawiasty na wale wiślanym, dojechaliśmy na miejsce w półtorej godziny. A nad Zegrzem spędziliśmy piękny wieczór – kąpiel, grill i zimne „Strażackie” z browaru Bojanowo. Mmm pycha!

W czwartek rano jechałem już solo. Ruszyłem z działki o 8:40, a w pracy na Bielanach zameldowałem się o 10:05. Zdążyłbym na dziesiątą, ale po drodze przystanąłem na chwilę na plaży, aby ustrzelić łabędzie o poranku. Wypróbowałem trochę inną trasę niż zazwyczaj i natknąłem się na architektoniczną perełkę – o takich budowlach „ułatwiających” życie słyszałem jak dotąd tylko w wiadomościach. Oto kładka z podjazdem dla rowerzystów i inwalidów nad Kanałem Żerańskim. Trochę zakrętów trzeba pokonać, aby przedostać się na drugi brzeg…

Platforma nad Kanałem Żerańskim

Platforma nad Kanałem Żerańskim
Przy mnie przez kładkę przechodziło trzech lokalnych mieszkańców z rowerami. Żaden nie skorzystał z podjazdu. Ja też wybrałem schody…