Dzisiejszą krótką wycieczką zakończyliśmy treningi rowerowe Sekcji Narciarskiej AZS PW w tym sezonie. Podobnie jak przed rokiem, pogoda okazała się bardzo łaskawa i z dużą przyjemnością można było jeździć na dwóch kółkach przez ostatnie cztery weekendy. Część zawodników pojechała w Alpy na trening, a kilka osób spoza sekcji, w związku z emocjami towarzyszącymi wczorajszym urodzinom Bela, miało problemy ze wstaniem na godzinę 11, więc na zbiórce pojawiło się zaledwie siedmiu chętnych.
Trening był krótki, ale treściwy. Po rozgrzewkowej przejażdżce ścieżką nad Wisłą po praskiej stronie miasta, przyszedł czas na pierwszy wyścig – ze startu wspólnego podjechaliśmy pod Agrykolę. Była to jednak tylko przymiarka do właściwych zawodów, które rozegraliśmy na ulicy Karowej. Po dwóch wyścigach kwalifikacyjnych zostały cztery osoby z przepustką do wielkiego finału – Jarek, Szymek, Wolan i ja. Emilka i Michał niestety odpadli i razem z Agnieszką obserwowali zawody z parkingu. Od razu po starcie jak z procy wystrzelił Szymek. Jednak ta taktyka nie zdała egzaminu i po chwili na prowadzenie wyszedł Jarek, który samotnie dojechał do Krakowskiego Przedmieścia i zdobył tytuł „króla podjazdów”. Interesująca była walka o drugie miejsce. Na 100 metrów przed metą Wolan zaatakował zza pleców Szymka, ja próbowałem trzymać się jego koła i rozprawić się nimi dwoma, ale nie dałem rady. Przyjechaliśmy na kreskę blisko siebie – Wolan jako drugi, Szymek trzeci, a ostatnie miejsce przypadło dla mnie. Bardzo fajna zabawa była!
Tym samym zakończyliśmy weekendowe jazdy w gronie sekcyjnym, co nie oznacza, że odwieszam rower na hak. Mam zamiar dojeżdżać do pracy, jeśli tylko pogoda będzie znośna. A w ogóle to czekam na śnieg, bo mam dużą ochotę pojeździć po nim na rowerze!
Wolan i Michał na ścieżce nad Wisłą
Start do finałowego wyścigu na Karowej
Pasio na Moście Gdańskim | Jarek cieszy się ze zwycięstwa na Karowej
Poniżej mapa z trasami wszystkich tegorocznych treningów.