Drogi pamiętniczku, sezon 2013 uważam za rozpoczęty! Właściwie debiut rowerowy nastąpił 7 kwietnia, kiedy razem z Belem zrobiliśmy rekonesans okolicy Cisowa pod kątem przeprowadzenia tam rajdu przygodowego dla rodziców. Nie było łatwo, bo na leśnych szlakach koła zapadały się w śniegu po osie, a temperatura oscylowała w okolicach zera stopni Celsjusza. Z tego względu większość punktów zdecydowaliśmy się umieścić przy ciągach komunikacyjnych, co stanowiło spore ułatwienie. Ale może to dobrze, bo na pierwszy raz nie można przesadzać z poziomem trudności. W każdym razie, zimowy objazd zakończył się sukcesem. Niewiarygodne jak zmienił się krajobraz w ciągu trzech tygodni. Na początku kwietnia ścieżki pokryte były śniegiem, zalew w Borkowie skuty lodem, a w maju wszędzie piękna wiosna. Dobrze, że drzewa zdążyły puścić liście i zieleń dominowała nad odchodzącymi w niepamięć smutnymi brązami i szarościami. Oto dwa zdjęcia z kwietniowej krótkiej eskapady do Cisowa:
Belo na molo w Borkowie. Zalew pokrywała jeszcze warstwa lodu
Leśna polana, na której zorganizowany był punkt z quizem.
Pogoda podczas majówki nie rozpieszczała nas zbytnio, ale mimo wszystko głód jazdy w pięknej okolicy zwyciężył i z dużą radością pokonywaliśmy zarówno asfaltowe, jak i leśne szlaki. Gwoździem programu 21. majówki był rajd przygodowy, który zorganizowaliśmy dla rodziców. Do ostatniej chwili trzymaliśmy go w tajemnicy, aby niespodzianka była jak najbardziej okazała (co prawda Żaba wypaplał wszystko mamie, przez co okrzyknięty został majówkowym konfidentem), ale większość niczego się nie spodziewała. Byłem przekonany, że formuła jazdy na orientację sprawdzi się jako świetna zabawa (sam przecież wiem, jakich emocji dostarcza taka rywalizacja). Zachwyt rodziców po tym dniu przerósł jednak nasze oczekiwania. Prawie wszyscy jeszcze długo po osiągnięciu linii mety wymieniali się wrażeniami z trasy i dyskutowali o zadaniach. Wyszło super, mimo kilkugodzinnej ulewy, która znacznie podniosła aspekt przygodowy rajdu. Może za rok powtórzymy taką akcję, ale z trochę trudniejszymi elementami nawigacyjnymi.
Żaba i Kasiula na punkcie nr 10
Pozostałe dni nie dostarczyły takich emocji, ale kilka wydarzeń na pewno zapamiętamy na długo. Przeprawa przez spróchniały most na żółtym szlaku, kąpiel Bela w rzece czy przedzieranie się na azymut przez gęsty las podczas zakładania jednego z punktów, zapewniły mi wiele pozytywnych wrażeń. Szkoda, że te kilka dni, na które czeka się przez cały rok, minęło tak szybko…
Przeprawa przez spróchniały most
Wybetonowany brzeg Chańczy prawie jak welodrom
Nieudolna próba pokonania rzeki
Ostatnie metry na majówce. W tle Zamek Krzyżtopór.
Mapa majówkowych tras:
Na dokładkę piątego dnia maja zrobiliśmy z Belem poranny trening szosowy. Pętla 95 km po okolicach Warszawy pokazała w jak nudnym zakątku Polski (w porównaniu z np. Górami Świętokrzyskimi) musimy najczęściej jeździć… Do tego fatalna jakość asfaltu i dużo samochodów. Na szczęście mamy sporo wyjazdowych planów – oby udało się je zrealizować!