Korzystając z wyśmienitej pogody, wybraliśmy się w niedzielę na pięcioosobową wycieczkę rowerową do Radziejowic. Trasę zaplanował Ryba – zaprosił nas na wieś – do miejsca, w którym spędził 9 lat swojego życia. Tradycyjnie wykorzystaliśmy Koleje Mazowieckie i po niecałej godzinie podróży byliśmy w Międzyborowie. Trzeba przyznać, że oznakowanie szlaków w tym rejonie jest wyjątkowo słabe, przez co wielokrotnie gubiliśmy drogę. Często jechaliśmy po prostu „na azymut”, ale kto się przejmuje takimi drobiazgami, skoro dookoła las i przygoda! Po kilkunastu kilometrach dotarliśmy do miejscowości Nowe Budy, która kiedyś (jak zapewnia Ryba) nazywała się Budy Nowe. Tam właśnie znajduje się gospodarstwo znane naszemu koledze z młodości. Może nie wszyscy wiedzą, ale Ryba wychował się wśród kurcząt. Potem miały być tam hodowane konie, ale przez afery z cyganami zamiast koni na podwórku wypasają się małe, różowe świnki i cały teren jest dość zaniedbany. Główną atrakcją wycieczki był pałac w Radziejowicach – zrobiliśmy tam sobie mały piknik. Po drodze do Grodziska przebieg szlaku trochę nas zaskoczył. Szkoda, że nie mieliśmy maczety – na pewno przydałaby się podczas przedzierania się przez gęste trzciny…

Wycieczka była bardzo przyjemna i mimo, że krótka (kilometrowo), to pokonanie trasy zajęło nam całkiem sporo czasu. Ciekawe ile jeszcze tak ciepłych weekendów przed nami?


Moja Kona kona na nieprzejezdnym fragmencie szlaku


Ostatnie metry drogi przez dżunglę